Pingus Ribera del Duero Denominación de Origen, rocznik 2011, w cenie 3450,00 PLN za butelkę (0,75), do kupienia w sklepie winetaste (czerwone, wytrawne, szczepy: tempranillo). Wino wyprodukowane i butelkowane przez Dominio de Pingus – Hiszpania. Ocena: 5,00 w punktach tajemnicy.
3450,00 PLN za flaszkę Pingusa to chyba dobra cena. W UK chodzi po 5000 funtów. Istne szaleństwo spowodowane niegdysiejszą recenzją Parkera, splotem okoliczności, sprawnym marketingiem i sprytną ręką duńskiego enologa, któremu najłatwiej zarabiać wydało się w Ribera del Duero, a że zdolny jest i pracowity, to i ja stawiam jego dzieła na piedestale marzeń, dając mu 5,00 punktów tajemnicy, jako że nigdy próbować nie miałem okazji, a i nie przypuszczam, aby taka kiedykolwiek się zdarzyła.
Pięć punktów, bo tyle jest wart snobizm, którego nie rozumiem, a zatem wciskam go do szkatułki z sekretnymi szufladkami, w której pochowały się myszy marzeń i niespełnionych ambicji. Taki symbol znakomicie przylegający do talii pewnej noblistki, a może Donny Paulsen. Wypada o takich flaszkach pamiętać w obliczu zbliżającego się końca mojego świata. W tle jest mityczne Valladolid, do którego w jakimś śnie dotarłem i dotykałem kamieni tak, jakbym tam siedział wiecznie.
Nadal wolno jest mieć marzenia. Jest to nieustannie politycznie poprawne i nawet zgrzybiałym reformatorom nie przyszło do głowy (jeszcze) ich nam odbierać. Niech więc fruwa Pingus po nieboskłonie zapatrzonych w sukces szczurów i śni się tłustym kotom jako przykład należycie spełnionej kariery. No i niech pozostanie pretekstem dla takich jak ja pisarczyków, sfrustrowanych blagierów, niedokończonych w historii z powodu ciągle pękającego czasu, co to epokę rozpocząwszy już śpieszy ją zamykać.