Wino przestało mi smakować. Nic na to nie poradzę. Nie smakuje mi zresztą i chleb, więc zjadam na śniadanie chrupiący sucharek, nawet czekoladowe cukierki nie wzbudzają we mnie entuzjazmu.
Wyjeżdżaliśmy rano z koleżanką małżonką do Ełku i była wiosna. Po dwóch godzinach wracaliśmy przez zupełnie przysypane śniegiem pola, ślizgając się po przymarzającej jezdni. Jak tu w takim miejscu na Ziemi myśleć o zaletach tanin i kwasowości?
W telewizornii rozedma płuc u znudzonych prowadzących powoduje, że z trudem przychodzi zrozumieć, o czym tak zawzięcie dyskutują. Jedynie psina Maniek podaje łapę z gracją godną księżnej Monaco, co utrzymuje mnie jeszcze w jakiej takiej formie. I to by było na tyle.