Reformowanie systemów oświaty, które nas od wielu lat dotyka, zbudowało inny typ człowieka, bogatszy w percepcję w rejonach dla takich jak ja starców nieosiągalnych. Gdyby te rejony były dodatkiem do już istniejących, byłoby wspaniale. Niestety, one zastąpiły sposoby ukształtowane przez tysiąclecia, jako że ktoś sobie wyobraził, że łatwiej będzie zarządzać (czytaj: manipulować) człowiekiem nowym. Po to są właśnie takie reformy.
Nowy człowiek nie jest głupszy; on jest inny. Natomiast stary człowiek pojmował świat w związkach przyczynowo-skutkowych, które są zupełnie obce człowiekowi nowemu. Pokolenie kciuka widzi świat jako serię obrazków i obce są mu rozważania typu: “co by było, gdyby”. Skutecznie wmówiono młodym, że dialektyka jest be, że nie należy rozumować szukając przyczyn i nie wolno myśleć o skutkach.
W ten sposób zbudowano wzorowych konsumentów na kanapach, wmawiając im suwerenność. Problemem staje się jednak nie to, że tacy ludzie powstali, lecz to iż ci, którzy mieliby nimi zarządzać, również się do nich upodobnili i przestali rozumować. Wydaje się, że faktycznie manipulujący też na świat patrzą jak na serię obrazków. Utracili zdolność myślenia, a więc nie są w stanie wyobrazić sobie skutków, czyli ze światem człowieczym stała się rzecz straszna: ludzie stracili wyobraźnię.