I z tego czerpię przesłanie optymistyczne, bo — owszem — ja też przeminę, a teraz nie powinienem brać sobie do głowy, iż doraźna głupota weźmie górę nad rozsądkiem. No właśnie, głupota, ale w moim rozumieniu, a ono może się mylić i to samo dotyczy rozsądku. Każdy widzi świat wedle własnych zasad, a te nabył tylko jako każdy i poszczególny. Nie powinienem zatem twierdzić, że ktoś się na czymś nie zna, bo nie myśli tak, jak ja, zaś zna, bo powtarza, jak papuga, moje własne przekonania.
Pewna koncepcja Boga powiada, że jeśli jest On wszechmocny, to nie może istnieć zło, bo zaprzeczałoby ono boskiemu istnieniu. Wszechmocny obejmuje wszystko, każdy atrybut, a zatem jest dobry i zły, zaś dobro i zło to tylko ścieżki ludzkie łączące nas z Bogiem. Stwierdzenie, że Bóg jest tylko dobry, nie ma żadnego sensu, tak samo jak wyciąganie wniosków przeciwnych. Absolut nie może mieć ludzkich, skończonych atrybutów, a zrozumienie nieskończoności z punktu widzenia systemu skończonego jest zwyczajnie niemożliwe, zaś złem staje się dla nas cierpienie, czyli brak szczęścia, czyli odejście od normy.
Nigdzie nie napisałem, że taka koncepcja jest moją, a Bóg — będąc częścią ludzkiej duszy, jest zupełnie jak ta dusza, pojmowany, przeżywany i odnajdywany indywidualnie i nic do tego nie mają grupowe zaklęcia, czy jak kto woli, poglądy. Te są częścią ideologii, polityki, czyli manipulacji ludźmi w osiąganiu dominacji jednych nad drugimi, moje zaś (i każdego) myślenie wynika z wolnej woli, którą mnie Bóg obdarzył i która w skończony sposób objawia się docześnie i jako taka ma początek i koniec. Na szczęście przemija wszystko i na miejsce jednych ideologii przyjdą inne, wcale nie lepsze, ani gorsze. Po nieomal trzydziestu latach rządzenia Włochami przeminął również Duce, chociaż wcale nie twierdzę, że tamten etap niczego pozytywnego nie przyniósł, chociażby dlatego, że pozwolił zrozumieć, iż nie tędy, lub tamtędy, droga.