Nie tylko zresztą Muska, jako że od kilku lat mówią o tym poważni i mniej publicyści, czy badacze. Rozwój technologii doprowadzi w końcu do tego, że istoty ludzkie stracą miejsca pracy i pojawi się świadczenie podstawowe wypłacane jak jałmużna przez jaśnie uprzejme Państwo. W ten sposób jednostka stanie się raz na zawsze własnością nie tyle zbiorowości, co struktury powstałej z gry sił. Miejsce człowieka zajmą automaty.
My zaś tutaj walczymy o imponderabilia z XIX wieku. Biegamy po łąkach pełnych kwiatuszków i niedomytych krówek, zastanawiamy się nad kupnem nowej, aczkolwiek już używanej kobyły i nad wyższością prezesa X nad prezesem Y. Do tego przepełnieni megalomańskim poczuciem misji chcemy zbawiać ludzkość, nie bardzo wiedząc od czego. Stawiamy mury, płoty, zasieki, a świat płoty burzy, no bo po co płot robotowi?
Kapitał nie ma krwi, ani narodowości. Krąży sobie swobodnie po świecie, a kiedy spotka przeszkodę, wymywa dziury, przez które przelewa się nie zważając na protesty. Heglowski Duch doskonali się w meandrach Historii, czy tego chcemy, czy nie. Zapomniawszy o tym, że Pan dał nam wolną wolę i z jej wykorzystania będzie rozliczał, wpatrujemy się w nieboskłon, czekając, aż za nas wszystko zrobi.