Tutaj nie jest nawet tak ważne to, co polskie. Co nasze, tutejsze. Ważniejszym wydaje mi się to, co pozostaje prawdziwe, wbrew wszystkim przeciwnościom. Taka właśnie prawdziwość stanowi o tym, że wino jest tylko i aż winem, że uważa się ten napój za ambrozję bogów, a może także je nobilitowała wprowadzając do rytuału jednej z największych światowych religii. Jak więc można ściągać je z piedestału i prezentować światu podobnie do zupy w proszku, czy podpasek lub kropli na katar?
Prawdziwość jednak kosztuje, a wymierzona w pieniądzach wartość to nic innego jak miara wysiłku włożona w nabycie czegoś, co cenimy. Na wysiłek taki składa się wszystko, co udało się nam w życiu osiągnąć. Prezentując więc jakąś butelkę prawdziwego wina oceniam także i to, jak udało mi się do niej dotrzeć, czyli wszystkie własne sukcesy, dzięki którym mogę w portfelu wysupłać kwotę prowadzącą mnie do raju (albo do piekła, jak kto woli). Jeżeli coś pokochałem i postanowiłem się tym zajmować, nie mogę traktować tego, jak traktujemy codzienne zakupy mleka w sklepiku za rogiem. To nie stragan z kiełbasą na rynku w Grajewie, słowa o winie należy celebrować tak, jak na to zasługuje włożony w nie wysiłek, nie wspominając już całej pracy prowadzającej do powstania butelki wina. Ta praca jest drugą twarzą winnej wartości będącej sumą wysiłku mojego i wytwórcy, jeżeli takie wino jest winem prawdziwym.
Tworzenie wina w naszym klimacie nie ma nic wspólnego z radosnym śpiewem winiarzy Śródmorza. Przypomina raczej uporczywe walenie łbem o mur za każdym razem, kiedy mróz zniszczy świeżo posadzone krzewy, czy kiedy uparty urzędnik przyłoży zbyt gorliwie swój bat do powstałych plonów. A jednak tworzą (i nie ma żadnego znaczenia ukryta motywacja, liczy się – bowiem – efekt). Tworzą wbrew obyczajowości, wbrew pogodzie, na przekór durnym przepisom. Dlatego winienem im szacunek i o taki proszę wszystkich moich czytelników. Kupując polskie wino pamiętajcie o tym, że przymiotnik „polskie” odmierza ogrom trudności, z jakimi na co dzień dają sobie radę nasi winiarze.
Zapach leśnych owoców w pierwszym i drugim nosie, w trzecim wzbogacony o dym i świeżo wyprawioną skórę, kolor prawie czarny, w smaku krągłe, w nasmaku nieco cierpkie, w śródsmaku równoważone wiśniową kwasowością i nutą mlecznej czekolady, spod czego wychyla się włoski orzech, w posmaku długim szałwia i mieta na podniebieniu. Koncentracja bardzo dobra. Usta duże.
Winnica Dwórzno Czerwone Cuvée, rocznik 2015, w cenie 59,00 PLN za butelkę (0,75), zakupione w hipermarkecie B1 w Białymstoku (czerwone, wytrawne, szczepy (kupaż): rondo, maréchal Foch, regent). Wino produkowane i butelkowane przez Winnica Dwórzno – Polska. Ta butelka zasłużyła na 90 punktów.